środa, 25 maja 2016

Żabka

Myślę, że jesteś już na tyle dużym dzieckiem, że zdajesz sobie sprawę z tego, że czas oraz miejsce akcji takich opowieści są umowne. Interesują nas bohaterowie. Będą wprowadzani stopniowo, coby się we łbie nie kiełbie, ale jakby Cię ktoś spytał, to mów, że gatunek synkretyczny. To długie słowo i pochyta prawie wszystko.

Król: Karol Pochmurny, lat 44.
Królowa: Anna Pochmurna, lat 40.

Byli to monarchowie mądrzy, wielce roztropni i kochani przez poddanych. Troski, przelanej na kraj i rozmaite fundacje, nie zawsze starczało dla ich jedynej córki, Aurory. Może właśnie dlatego szybko wyrosła na silną, niezależną kobietę. Tak czy owak, nie ma to dla nas większego znaczenia, bo to historia z gatunku tych, w których czarownice zamieniają niesforne księżniczki w żaby. Dziś jedynie pocałunek księcia w magiczną noc może wrócić jej dawną postać.

No i teraz tak:
- Niechętnie, lecz posłusznie, dzień ustępował miejsca swojej starszej siostrze.
- Słońce, dorodne i czerwone kryło się z wolna za horyzontem, aż zapadła ciemność.
- Kobaltowe, ciężkie niebo eksplodowało milionem gwiazd.

I jeszcze, na wszelki wypadek, delikatny wiatr rozrzucał gdzieniegdzie drobinki srebrzystego pyłu.

Mam nadzieję, że wiesz, co oznacza taki opis, bo właśnie pojawił się książę: Abelard Marzyciel. Jakie miał motywy działania, tego nie wie nawet narrator wszechwiedzący. Ja sugerowałbym analizę chemiczną pewnej substancji rozpylonej w poprzednim akapicie. Faktem jest, że na ten moment Abelard był o krok od pocałowania Aurory. Gdy tylko zbliżył do niej swe usta, stało się coś niesamowitego:

- Ty podupcony żabojebie - odezwała się zaklęta księżniczka.
Książę zakumał, a żaba pozostała żabą. I żyli długo, i chuj.

sobota, 14 maja 2016

Lo Ling

Nie chcę Cię dzisiaj, Poezjo,
choć kocham Twoje kłamstwa,
bądź wolna lekką ręką,
oddaję Cię innej
pod zastaw.

Wolę mieć lekką rękę,
niż pióra po metamorfozach,
nie chcę Cię dzisiaj, Poezjo,
nie powiem Ci więcej
słowa.

Skrzydlate tajskie małpy
wieszają się z drzewa za ogon,
kiedy się wreszcie obudzą,
zabiorą mnie może
ze sobą.

Burza

Podczas gdy widzowie wychodzą,
za oknem pada deszcz.

oo!!!

  tylu ludzi, a oczy same
  wahają się bojąc patrzeć
krok w tył
    skok naprzód

Czas akcji: nieznany.
Miejsce: chyba w teatrze.

rozsypanym alfabet na stronie władam
za Kassim płacąc jak sezam
co tylko nie wiem i didaskalia
a jeszcze kiedy diegeza

Kaliban, Miranda, Sykoraks, Prospero
to tylko kwestia te
maski

bilet na spektakl, bilet powrotny

Z daleka nie słychać oklasków.

O postawie wyprostowanej

Każdy se stawia pomnik swój
jak zwykły facet
sto rąk mam
i co

bez zwierzeń zamierzeń wśród zmierzań i leżeń
mierzyć Cię zmrokiem wśród tarć i zderzeń
kochać chcieć szczerze Cię kochać jak zwierzę
zamieć mieć dawać człowiekiem być
stop

- Cóż mirandoli ten koleś z udarem?

Mówił Jan z Trzciany, spod stołu,
daj wiarę.